Ostatnio słuchając o. Adama Szustaka w „Kundlu przydrożnym” zadumałem się nad nocą. Nocne spotkanie
Abrahama z Bogiem, wyjście Izraelitów z Egiptu, nocne rozmowy z prorokami,
nocna modlitwa Jezusa w Ogrójcu, wreszcie – Zmartwychwstanie, które dokonało
się w nocy.
Moje doświadczenie pokazuje mi, że najszersze, najbardziej
owocne rozmowy z Bogiem, najwyraźniejsze natchnienia od Ducha Świętego zdarzały
mi się właśnie… nocą!
Ten tekst również powstaje w nocy…
Ten tekst również powstaje w nocy…
Dlaczego tak jest? Czemu akurat noc Pan sobie tak upodobał?
Noc kojarzy się – słusznie zresztą - z ciemnością. Ciemność
ogranicza pole widzenia, zmysły już nie są tak wyostrzone jak za dnia.
Uczniowie, widząc kroczącego Jezusa po jeziorze (Mt 14, 22-33) myślą, że to
zjawa. Ciemność obnaża ich lęki, brak zaufania, poleganie na własnych tylko
siłach.
Noc to ciemność. Gasną reflektory naszych póz, masek, które
przybieramy za dnia dla innych. Tu nie trzeba udawać. Być może dlatego możemy
się zdobyć na szczerość. Bo jesteśmy bezbronni.
Ta noc nie jest jednak bez znaczenia. Potrzebujemy jej by
usłyszeć: Odwagi! JA JESTEM, nie bójcie się! (w. 27). By w obliczu swojej
niewystarczalności zobaczyć Światło.
Twoje słowo jest lampą dla moich stóp i światłem na mojej
ścieżce (Ps 119, 105).
(Armia - "Opowieść zimowa")
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz