(fot. Kinga Biel)
Dzisiaj krótko. Parę
dni temu wróciłem z rekolekcji – dość osobliwych, bo z dotąd jeżdżąc z grupą
znajomych i znajomym księdzem, traktowałem ten czas bardziej rekreacyjnie. Tym
razem było inaczej – poza rozkoszowaniem się widokami Tatr było sporo
przemyśleń, refleksji, Słowa Bożego danego mi nie tak, jakbym się spodziewał
(ale On lubi zaskakiwać, więc nic w tym dziwnego).
Msza Święta, różaniec, koronka do
Bożego miłosierdzia, anioł Pański. Wiele z nich na szlaku, w drodze. Przez taką
wędrowną modlitwę łażenie po górach miało dla mnie jakiś tajemniczy, wręcz
mistyczny wydźwięk. I budowanie się widokiem innych, którzy z różańcem w ręku
wspinają się wraz ze mną.
Poznałem wielu wspaniałych,
wartościowych ludzi. Niektórych znałem wcześniej, ale jakoś nie było okazji
dłużej pogadać. Rozmowy na szlaku, nad rzeką, przy wieczornej kawie – często do
późnych godzin nocnych. Bóg w drugim człowieku i radość z tego, że mogę się z
kimś czymś podzielić – chociażby głupim batonikiem czy kawą. Obecność. Tak mi
jakoś jest ostatnio dane rozmawiać z wieloma moimi znajomymi i słuchać ich
historii życiowych – o dojrzewaniu, o trudnych relacjach z
innymi ludźmi (także z rodzicami), także o doświadczeniach przełomowych. W życiu nie podejrzewałbym ich o dość
pokręcone życiorysy. Pan Bóg jednak wszystko prostuje.
Parę rzeczy odkryłem w sobie.
Niestety - co pewnie Ci którzy mnie znają, potwierdzą - w większości sytuacji
nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem świadectwem dla innych, solą ziemi i światłem świata. Zobaczyłem, jaki jest rozdźwięk między tym, co
mówię (a staram się mówić mądrze) a tym, co czasami robię. Jest mi z tym źle,
ale nauczyłem się po takich doświadczeniach swojej słabości i grzeszności nie
wpadać w rozpacz, bo wtedy byłbym przegrany. Doświadczenie to tyleż bolesne i
smutne, co oczyszczające. Moc w słabości
się doskonali. Oby tak było. Cieszę się jednak, że z tymi paroma ludźmi
mogłem podzielić się trochę swoją historią i doświadczeniami. Jeśli Duch zechce
jakoś przez moje słowo uczynić w nich coś dobrego, to Amen – niech się tak
stanie. Słabe narzędzie sobie wybrał Pan we mojej osobie, ale On wie, co robi.
Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w wasi (J 15, 4). Dzisiejsza
Ewangelia bezlitośnie o przynoszeniu owoców i wypełnianiu słów Jezusa. Panie, daj mi wytrwać i przynieść owoc
obfity.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz